Miałam pisać podsumowania każdego miesiąca, listopad minął podsumowania nie ma, nie będzie. Może od nowego roku 2017 uda mi się dotrzymać postów co miesiąc, zobaczymy ;)
A więc, co zmieniło się od ostatniego wpisu, cóż humory na pewno. Ostatnio coraz gorsze, znając mój cudny organizm pewnie wina tarczycy, a co za tym idzie hormony. Choć chciałabym aby okazało się, że ta moja huśtawka od radości po płacz, była oznaką ciąży. Od pół roku się staramy, tak wiem to mało, a przy moich problemach zdrowotnych to zdecydowanie za mało. Lecz wciąż, mam nadzieje, że uda się. Koleżanka z pracy właśnie się dowiedziała, że jest w 6 tyg, zazdroszczę jej, oj zazdroszczę. Starała się 9 lat więc, czas najwyższy, po tym jak życie daje jej w kość, ciąża jest idealnym podsumowaniem tego roku.
Co do posumowanie mojego roku, nie wiem czy mam na to ochotę w sumie, były chwile złe i dobre. Kłopoty zdrowotne, w pracy itd. szkoda pisać. Było również dużo śmiechu, wygłupów, chwil kiedy chce się żyć. Nie chce mi sie pisać, przyznam, za to pochwale się wspomnieniami za pomocą zdj:
przede wszystkim nasz wspólny pierwszy rok:
wspólne grille, spacery itp.:
pojawienie się naszego maleństwa:
wesele siostry ciotecznej :
wycieczki do rodziców i moje pierwsze jako kierowca:
poszukiwania pracy :
i praca w wyuczonym zawodzie:
50tka Tatusia:
ostatni eksperyment z włosami (długo nie wytrzymałam i dalej jest grzywa na bok):
a na koniec wesołych świąt ;)