Ostatnio mam byle jaki humor, nie wiem czy to przez okres, który jednego dnia jest drugiego jakby sie zgubił by trzeciego walnąć mnie w brzuch. Czy to przez brak towarzystwa. Zawsze uważałam się za osobę bardzo komunikatywną, nigdy nie miałam problemu w nawiązaniu nowych kontaktów, jakichkolwiek kontaktów tak naprawdę. Myślałam, że posiadam fajne grono znajomych, na których można liczyć.... okrutnie się cały czas oszukiwałam.
Zaczęłam to dostrzegać gdy sprowadziłam się do Olsztyna pierwszy raz. Gdy ja dopiero urządzałam się tym mieście, mój "przyjaciel" (jeszcze wtedy go za takiego uważałam) mieszkał tu jakiś czas. Cieszyłam się ogromnie, oboje w jednym mieście mieliśmy spotykać się częściej, no tak przynajmniej miałam nadziej, że będzie. Okazało się, że rzekomy pan nigdy nie znalazł dla mnie czasu.... Zawsze coś innego byle się nie spotkać. Za każdym razem, wymówka, że innym razem. Po czasie uznałam, że jeśli nie może dla mnie znaleźć choć 30min by się spotkać, miesiąc po miesiącu to przestanę, namawiać. Przestanę proponować cokolwiek, bo co po... z czasem kontakt w ogóle się urwał. Żałuje koszmarnie, zawsze uważałam go za jedynego prawdziwego przyjaciela.... Rzeczywistość i czas pokazał, że nie jest tym za kogo go uważam. Zaczęłam się spotykać z innymi znajomymi. Znaczy spotykać,raczej od czasu do czasu z kimś czasem coś tam udało się po tygodniach umawiania zgrać. Kontakty, po kolei zaczęły się urywać. Jedynie mój obecny narzeczony była jedyną osobą, która chciała spędzać ze mną czas.
Polecieliśmy do Anglii z zamiarem odłożenia na zakup mieszkania. Jak już pisałam wcześniej po pół roku zaszłam w ciąże.Wróciłam w 7 miesiącu do Kraju. T. był jeszcze za granicą a ja spędzałam czas u rodziców w oczekiwaniu na poród. Znowu byłam sama... Wielokrotnie zapraszane koleżanki po prostu mnie olewały,... Nie wiem czy mój obecny stan ich odstraszał, czy może po prostu nie byłam i nie jestem, aż tak lubiana jak myślałam. W trakcie ciąży odwiedzała mnie zaledwie jedna koleżanka, która obecnie też ma synka. Niestety mieszkamy na tyle daleko, że nasze spotkania są rzadkie. Szkoda, bo myślę, że gdyby nie to byśmy widziały się częściej. Były też dwie inne koleżanki raz. Obiecywały, że będziemy widywać się częściej, nawet po porodzie...na tym się skończło.
Tak wiem, mój świat obraca się teraz wokół Synka, ale czy to powód, żeby mnie skreślać z grona znajomych ??
Choć nawet to nie może byc tylko to. Koleżanka z którą pracowałam kiedyś w żłobu, tez ma rocznego synka i też zawsze coś zeby tylko do mnie nie przyjść....
Jestem ekstrawertykiem, czuje się źle będąc sama, uwielbiam znajomych i wśród ludzi czuje się lepiej. Ale niestety z kimkolwiek próbuje się umówić, czy to na spacer, czy na kawę zawsze okazuje się, że nie mają czasu dla mnie....
Jest mi z tym źle...T. mówi nie przejmuj się, ale ja nie potrafię. Jestem 24/dobę z synkiem. Mały ma 10 miesięcy kocham Go nad życie, jest moim wszystkim, ale wiadomo chciałabym spotkać się z kimś. Jakaś koleżanka do pogadania, brakuje mi towarzystwa naprawdę.... co jest ze mną nie tak, że nikt nie chce się ze mną spotkać... ;(