Witam pięknie w nowym roku . Opierdalam się z notkami i to konkretnie, musicie mi wybaczyć, od października większość mojego czasu zajmuje Synek ❤️. Był taki czas, że gdy maluszek tylko spał ogarniałam jakiś obiad lub uskuteczniałam sprzątanie. Odkąd jest dość zimno i mamy śnieg jest w domu mój Tatuś, który przejął po mnie obowiązki i mam więcej czasu dla siebie i Synka. Lecz pomimo to nie zaglądałam tu, bo jakoś tak wyszło xD
A więc ostatnia notka była we wrześniu jeszcze przed porodem, który nastąpił dokładnie 8 październik o godzinie 16:50. Tak dokładnie pamiętam ten dzień, tydzień temu minęły 3 miesiące jak ten Szkrab jest z nami ❤️
Może zacznę od początku, jak już wiadomo gdy okazało się że jestem w ciąży byłam w Anglii, angielski termin porodu wypadał na 7 października. W Polsce lekarz wyliczył mi skolei na 1, do 7 nic się nie działo więc zgłosiłam się do szpitala 8 października, poniedziałek o godzinie 9:00. Zaraz po przyjęciu i zrobieniu badań kontrolnych lekarz uznał że dostanę kroplówkę na wywołanie. W domu przed szpitalem oczywiście zjadłam śniadanie, w szpitalu niestety przed kroplówką nie dostałam nic, a w trakcie podawania niestety nie można jeść, a jedyne co mogłam to pić wodę. Obiad planowo był na 12, kroplówka płynęła a u mnie nic się nie działo, więc położna obiecała, że gdy kroplówka się skończy a dalej nic nie będzie się działo dostanę jeszcze obiad który dla mnie odłożą. Więc cierpliwie czekałam na ten moment, bo byłam już głodna jak wilk. O 16:50 poczułam jak pęka mi worek owodniowy i zaczynają pojawiać się bóle porodowe. Głodna lecz szczęśliwa, że w końcu coś rusza jeszcze szybko poinformowałam T. oraz mamusie o rozpoczęciu porodu. Gdy już oboje byli w szpitalu ja skakałam na piłce z coraz to mocniejszymi bólami. Mama mnie nie zawiodła i upamiętniła moja "zabawę" na krótkich filmikach które będą mnie śmieszyć chyba do końca moich dni. Nie zagłębiając się w szczegóły, bóle były koszmarne lecz jak to ja, dziecko szczęścia urodziłam w 2 godziny
Chwila gdy usłyszałam płacz mojego Synka, coś niesamowitego trudnego do opisania, to trzeba przeżyć. 18:50, 3250 g 58 cm Szczęścia ❤️
Pierwsza myśl jaka mnie naszła gdy już miałam Synka przy sobie i odwozili mnie na salę to, że jeju teraz się wyśpię. Niestety nie było tak fajnie. Maluszek po porodzie domagał się jeść, ani On ani ja jeszcze nie radziliśmy sobie z karmieniem. Zanim ja trafiłam swoim felernym sutkiem w jego malutką buzię, zanim On załapał i zaczął ssać minęło dobrych parę godzin i powoli zbliżał się poranek. Na pomoc przybyła nam położna, która podała trochę glukozy mojemu Synusiowi i w końcu mogliśmy spać. Oczywiście zanim zasnęłam zrobiłam zdjecia mojemu cudowi by wysłać najbliższej rodzinie ❤️
Nasze wspólne pierwsze 3 dni masakra, obolała po porodzie ledwo do łazienki się człapałam, ale z godziny na godzinę było mi lżej. Maluszek większość czasu przespał, badania i takie tam, czas w szpitalu minął niesamowicie szybko. Pierwszy tydzień w domu był szalony, jako świeżo upieczona matka uczyłam się opieki nad dzieckiem, wraz z pomocą mojej mamy, która pierwszy tydzień po była ze mną dzień i noc. Były łzy szczęścia i smutku. Jakoś tak mnie któregoś razu strzeliło znienacka że ryczałam, w kuchni że wzruszenia a potem, że sobie jednak nie radzę. Chwila słabości, bo wcale nie było aż tak źle. Po 7 dniach zostałam sam na sam z synkiem, dochodził do nas T. i jakoś powoli, na spokojnie mijały nAm dni. A w natłoku myśli zapomniałam, Synek, moje oczko w głowie, dziecko które uważam z najpiękniejsze na świecie, nazywa się Sebastian ❤️ mój śliczny Sebuś ❤️❤️❤️
8 stycznia skończył 3 miesiące, waży 7kg xD mój grubasek.
Już przed porodem postanowiłem że ogranicze "strzelanie" zdj Sebka w internecie. Jestem z siebie dumna, bo do tej pory osobiście nie pokazałam Jego buzi. Na święta bożego narodzenia, pozwoliłam Narzeczonemu na wstawienie jednego rodzinnego zdj, lecz tu na blogu póki co zdj nie będzie. Wracając do myśli przed imieniem, pierwszym miesiąc, pfuu każdy dzień spędzony z tym szkrabem jest niezwykły. Każdego dnia jest inny, każdego dnia umie coś nowego. Strasznie szybko rośnie, jeszcze nie dawno wydawało mi się że dopiero chodzę z większym brzuchem a to już 3 miesiąc po porodzie. Dzidzi rozwija się pięknie, jestem z Niego dumna. Dumna ze swojego organizmu, że pomimo schorzeń jakie mam podołał temu zadaniu i urodziłam zdrowe Dziecko. Przez całą ciążę jak nigdy wyniki idealne, idealne środowisko dla nowego życia. Idealny poród bez komplikacji, idealny pokarm który pozwala na idealny rozwój mojego Sebusia ❤️. Każdego dnia cieszę się tym małym człowieczkiem, Jego rozwojem, Jego każdym uśmiechem, jakimś gu czy ga. Ogólnie jest to aniołek, naprawdę mało płacze czasem pomarudzi, czasem coś nie przypasuje. Lecz w porównaniu do innych Dzieci to jakby dziecka nie było xD więcej śmiechu niż płaczu, choć ostatnio muszę przyznać, że więcej krzyku. Powoli poznaję ludzi i daje znać u kogo cacy a u kogo nie.
Jest pięknie, już dwa szczepienia za nami bez gorączki i innych dolegliwości. Powinnam każdy miesiąc Jego życia opisać oddzielnie, ale mam lenia, a po za tym doszłam chyba do takiego momentu w swoim życiu że wolę więcej zachować dla siebie i najbliższych niż upubliczniać. Cieszę się każdą chwilą, w gronie rodziny i przyjaciół. Zdjęcia wywoływane jedynie do albumu cieszą mnie bardziej niż like na FB czy Instagramie.
Tak że, może czasem coś dokładniej tu opiszę z naszego życia, a może będę bywać tu jeszcze rzadziej by więcej cieszyć się dniem codziennym z moim Sebusiem i Narzeczonym.
Jest dużo rzeczy które chciałabym opisać. Gdy najdzie mnie wena pewnie coś skrobne, a póki co zmykam