Jest 00:05 powinnam spać, rano muszę się wywlec z łóżka i ogarnąć do roboty... Choć najchętniej zakopałabym się w tym łóżku, zakryła kołdrą i już nie wychodziła nigdy...
Jak jest odnośnie mojego zdrowia ?? Chujowo, po całości... Wynik mnie może nie tyle co zaskoczył, a rozczarował. Nie tak miało być, jestem jednocześnie przerażona, wściekła, nawet są chwile gdy jestem obojętna. Przez moją głowę przechodzą wszystkie możliwe emocje. Jest chujnia i nie ma co się oszukiwać. Szczęście w nieszczęściu, ze wykryto to we wczesnym stadium. Co niestety nie zmienia faktu, iż leczenie na chwilę obecną, badania, szczepienia i cała reszta jest kosztowna. Miała być jedną wizyta w szpitalu, 3 dni i miało być cacy. Miałam dojść do siebie miał być drugi bobas... I chuj...
Chce mi się cały czas płakać, ryczę z resztą gdy tylko mogę... Ogarniam wizyty, myślę o kolejnych badaniach, o kosztach. Ze stażu miało być mnóstwo przyjemności, Niestety wypłatę muszę odkładać póki jest, bo nie wiem co będzie w lutym... Co będzie dalej.
Niestety większość badań przede mną, liczę że będą możliwie jak najlepsze na daną sytuację. Oczywiście boje się cholernie, chciałabym żeby to nie szło dalej, wtedy będzie to jakoś do ogarnięcia...
Tak czy siak, do końca życia będę chodzić z "bąbą", która może walnąć w każdej chwili...
I to jest w tym najgorsze.