Jutro, czyli pare dni później, a u mnie to zazwyczaj kiedy najdzie mnie ochota i wena na pisanie. Wracając do tematu ostatniej notki. Miałam opisać jak przebiega moja ciąża, a więc. Po pierwsze pomimo wszystkich złych dolegliwości jakie mnie dotknęły i tak uważam to za najlepszy okres w moim życiu jak do tej pory.
Po drugie wiadomo u mnie nic nie przechodzi gładko, więc z góry wiadomo było, że mój cudny organizm będzie przeciwko mnie. Od początku ciąży, przeszłam po przez wymioty (nawet był dzień kiedy wymiotowałam wodą, tak tak można tak), bóle głowy, pleców, bioder, nóg. Po lekkie zawroty głowy, czucie się jak wrak, bóle żeber i piersi, sutków, żyłki i skurcze nóg, łydek albo dłoni itd. Jeszcze nie puchły mi tylko stopy ;D Wszystko to co po kolei opisują w internecie wszystko poszło. Wiadomo, że u mnie nigdy tak fajnie jak powinno. Były też cudne chwile jak np. gdy sprawdziłam poziom tsh (od początku ciąży, tego bałam się najmocniej) i wtedy byłam w 8/14 tyg. był idealny jak przy moim schorzeniu oraz zważając na obecny stan. Pierwszy raz w życiu był idealny. Pamiętam pierwsze usg gdy było widać mojego bąbla już takiego rozwiniętego, główka rączki, nóżki itd. Nawet mój T. ze mną był.
Coś niesamowitego zobaczyć tego małego człowieczka na ekranie usg, wiedząc, że to maleństwo rozwija się w Tobie. Od małej fasolki po miniaturkę człowieka:
Oczywiście łzy szczęścia płynęły mi ciurkiem. Do dziś na każdym usg uronię łezkę, gdy tylko Go widzę. Pierwszy raz gdy w ogóle robiłam usg gdy byliśmy u Polskiego lekarza, był to już 8 tydz. Pan doktor pokazał nam, a raczej puścił bicie serduszka maleństwa. Jest to tak piękne doświadczenie, że na samą myśl o tamtym dniu łzy wzruszenia mi płyną. Coś niesamowitego, coś, ciężko opisać, to trzeba przeżyć.
Pierwsze miesiące ledwo co było widać, że w ogóle jestem w stanie błogosławionym:
Codzienna obserwacja czy brzuszek rośnie, czy już coś widać ;D sprawiało mi to ogromną radość. dopiero koło 6 miesiąca naprawdę można było zauważyć już bez obcisłych ubrań xD :
Pamiętam pierwsze ruchy, było to coś koło 16/20 tyg. Takie lekkie łaskotanie, wracaliśmy z usg w autobusie. Takie dosłownie motyli w brzuchu ♥ Niesamowite a jednocześnie dziwne uczcie. Z dnia na dzień te motylki zamieniały się w coraz bardziej odczuwalne ruchy. Takie małe ufo ruszające się w brzuchu :
Tamte ruchy to pikuś w porównaniu z obecnymi kopniakami, ruchami smyraniem :
Niesamowite jak coś co sprawia ból może być jednocześnie cudowne. Tak czasem tak się wierci, szczególnie pod żebrami, że aż piszczę. Jest to niesamowicie niewygodne, dziwne,uwielbiam to xD Serio bolesne a jednocześnie cudowne. Będzie mi tego brakować po porodzie ;D Ludzki organizm niesamowicie interesująco funkcjonuje podczas ciąży. To takie niesamowite (wiem, powtarzam się ale to chyba idealne słowo opisujące co czuje), jak w organizmie kobiety, może rozwijać się, żyć i ruszać się drugi mały organizm i to jak zaczepia o np. żebra xD
W ogóle w moim przypadku, gdzie należę do ludzi bardzo chudych, ten brzuszek wygląda cuuuudownie, a szczególnie gdy Mały czasem śmiesznie się ułoży :
mam nawet zdj 3d. bo obecna technologia pozwala nawet spojrzeć jak np wyglada w danym momencie buzia naszego dziecka:
NIESAMOWITE ♥ !
Tak długo czekałam na ten moment kiedy to i ja będę mieć swoje maleństwo. Nie mogę doczekać porodu by w końcu Go poznać. We wtorek wracam już do Polski. Ta myśl napawa mnie jednocześnie szczęściem i przerażeniem. Szczęście bierze się z tego iż, bardzo już chce ogarnąć te malutkie ciuszki które na mnie czekają w Polsce, już powoli się przygotowywać na przyjście na świat mojego dziecka. A z drugiej strony jestem przerażona wszystkim tym co muszę ogarnąć. Wszystkie te zusy, szpitale lekarzy, kosmetyki, laktatory, pieluchy, nożyki na malutki paznokietki itd, wszystko to co jest potrzebne na przyjście na świat takiego malucha. Boje się, że nie ogarnę tego. Na szczęście, będzie moja Mama, Mama T. babcie i inni którzy mi pomogą. Bo serio nie wiem czy sama bym to ogarnęła.
A na koniec zdj brzuszka, mnie i mojego T. z ostatnich dni ;) :