Dawno mnie tu nie było. Ostatni post z lutego 2020.... Ładnie poleciałam.
Na początku chciałabym przeprosić, gdyż po prostu zapomniałam o tym blogu. A jak zawsze przypominam sobie o tym miejscu gdy coś mnie męczy.
Może zaczne od przyjemniejszych aspektów. Mieszkanie skończone w całości. Teraz w sumie można kupić parę rzeczy ozdobnych, które też mam z resztą w planach ale to w październiku. Zaczęłam staż u znajomej rodziców, także w końcu będzie jakiś wypłata można będzie parę spraw załatwiać. Staż przez urząd pracy przez 6 miesięcy. Zawsze te pół roku do przodu. Potem będę już myśleć w ostatnich miesiącach co dalej.
15 stycznia tego roku postanowiliśmy ze względu na zaistniała sytuacje epidemiologiczną wziąść ślub cywilny. Malutka ceremonia tylko my i świadkowie, rodzice świętowali z nami w kolejne weekendy. Nie był to ślub z moich marzeń, ale licze jeszcze na ślub kościelny o ile finanse nam pozwolą.
Mały juz w przedszkolu, pierwsze dni ciężkie jak zawsze z resztą dla takiego małego człowieka w nowym miejscu. Sebek już chodził do żłobka rok czasu, więc mamy trochę lżej bo już wie o co chodzi. Ale emocje emocjami, więc przeżywamy wszyscy jego płacz :( Nasz mały przedszkolaczek, czas leci jak szalony, a widać to szczególnie po dorastających dzieciach.
To by było chyba tyle tych spokojnych spraw, które pojawiły się w ostatnim roku.
Nawet nie wiem jak to teraz opisać, jest to dla mnie niezwykle ciężkie. W wakacje wyszło pewnie schorzenie/choroba, której się nie spodziewałam u siebie. Może to szczęście w nieszczęściu, że akurat wyszło to teraz.
Może od początku. Zawsze chciałam 2 dzieci, moj Mąż skolei jest za 1. Wspólnie jednak doszliśmy do wniosku, że jednak dobrze pomyśleć o drugim dziecku, nawet ze względu na Sebka. Uważam, że jedynaki są samotne, no przynajmniej tak mi się wydaje. No więc, po urodzeniu Synka zdecydowałam się na spirale, gdyż chciałam jeszcze z rok popracować zanim już zdecydujemy się na 2 pociechę. Finalnie Sebek poszedł do żłobka dopiero gdy miał 2 lata choć planowano miał iść po ukończeniu roku. Okoliczność życiowe jak zawsze zmieniły nasze małe ustalenia. Przeprowadzka z Olsztyna do Szczytna, czas na zapisanie się przedłużył, więc i ja nie mogłam iść do pracy. Teraz już mały ma 3 lata, ja póki co jestem na stażu. Z pracą jest cały czas ciężko, mieszkamy w małym mieście jest mało ofert, szczególnie dla osoby z moimi problemami zdrowotnymi. Więc zdecydowaliśmy, że pomimo iż ja wciąż nie mam stałego zatrudnienia postaramy się już o 2 bąbla. Więc w związku z tym, ruszyłam do lekarza by pozbyć się wkładki przy okazji zrobiłam wyniki.
Los niestety nie był na nas łaskawy. Wynik nie wyszedł dobry, wymagał kolejnych badań by wyjaśnić co się dzieje. W chwili obecnej wynik jest na tyle nie jasny, że nie wiadomo co dalej. Nie wiem czy skończy się na jednym pobycie w szpitalu i ewentualnej dalszej kontroli. Czy będę musiała jeździć i się nie daj Boże leczyć latami. Nie wiadomo co z ewentualną ciążą. W sumie nie wiadomo nic. Cały czas mnie to męczy, a oczywiście jak na złość wszędzie do okoła kobiety w ciąży...
Jest mi ciężko, bo to co nas spotkało niestety nie jest fajne, ani lekkie. Jest to na tyle dobijające, że w rodzinie już coś takiego było. Jestem młoda i naprawdę chciałabym urodzić jeszcze jedno dziecko. W pn kolejna wizyta, zobaczymy co zaproponuje lekarz. Odniesiemy się do tego co powie i znów trzeba będzie się zastawic co będzie dla nas, dla mnie najlepszą opcją.
Jeśli to czytasz, proszę Cię tylko o to byś trzymał/ trzymała kciuki za mnie. Dziś mi jest to bardzo potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz